Undefined

W korpo ostatnio wybitnie gorący okres, w związku z czym na co dzień nienormalna koreańska kultura pracy stała się teraz zupełnie już nie do wytrzymania. Jako, że nawet pracując po 16 godzin na dobę nikt i tak kompletnie z niczym się nie wyrabia, do standardowych obowiązków wynikających z projektu dochodzą teraz jeszcze dwa nowe. Raz, codzienne raportowanie z postępów w wykonaniu planu. Byłoby do przeżycia, gdyby nie korposystemy z których przyszło nam korzystać, gdzie każdą potrzebną informację należy wyszukać ręcznie i z osobna, poczekać z pół minuty aż dane się załadują, po czym przepisać do odpowiedniej rubryczki w Excelu. Jak się można domyślić, system powstawał w podobnym trybie co projekt bieżący i na automatyzację chwilowo szans nie ma, bo mają przecież do rozwiązania tyle poważniejszych problemów… Dwa, szefostwo rozkazało ostatnio zbierać podkładki i dupokrytki, że opóźnienia to wina innych zespołów w projekt zaangażowanych, no generalnie wszystkich, tylko przecież nie nasza. Jak można się domyśleć, w efekcie rozwiązanie dowolnego problemu schodzi najczęściej na drugi plan, dużo ważniejsze jest, by udowodnić, z czyjej winy rzeczony problem w ogóle zaistniał. Gdyby mnie dłuższy czas nie było, to znak, że wyrabiam w biurze drugą zmianę (co niekoniecznie przekłada się na jakiekolwiek efekty), a po powrocie do domu najbardziej na świecie marzę, żeby po prostu walnąć się do łóżka i patrzeć w sufit.

niejestdobrze
Źródło: http://yumawa.tistory.com/

Jedynym powodem, dla którego nie udało mi się jeszcze do reszty zwariować, jest to, że mój szef sam za bardzo nie ma pomysłu, do czego właściwie mogłabym się przydać – cała komunikacja przecież i tak idzie wyłącznie po koreańsku, a nikt nie ma czasu tłumaczyć mi, o co chodzi. Odnoszę wrażenie, że nie mają też za bardzo czasu na myślenie zanim zaczną coś robić, a już na pewno nie mają na to siły, pracując po kilkanaście godzin na dobę, sześć dni w tygodniu, od kilku miesięcy. Staram się więc w miarę możliwości odciążać koleżanki w co durniejszych zadaniach, z litości ignorować ochrzan, że przypisałam ticket w systemie do niewłaściwego gościa (No jak to nie wiesz? Przecież był mail, że osoba odpowiedzialna za to się zmieniła! Następnym razem musisz sprawdzać koniecznie w translatorze, żeby taki błąd się więcej nie powtórzył!), pacyfikować w sobie wszystkie pomysły na usprawnienie tego nieziemskiego chaosu i odliczać tylko dni do końca po cichu. (Ciekawostka na dziś: Behemoth w słuchawkach skutecznie rozładowuje agresję i nieprzemożną chęć zamordowania wszystkich dookoła.). A jak już się to szaleństwo skończy, wtedy będzie można pojechać na zasłużone wakacje, trzeba korzystać z okazji, że cała Azja Wschodnia jest tak blisko…

Po powrocie do domu, pobieżnym riserczu w internetach, zaplanowaniu terminu, trasy zwiedzania i obejrzeniu setki przecudnych zdjęć, kupując bilety myślami byłam już na Bali, błądząc gdzieś po ruinach świątyń sprzed tysiąca lat. Niestety, przy próbie płatności kartą cofnęło mnie na ziemię dość szybko. Prawie bym zapomniała, że powyżej pewnego limitu wszystkie płatności koreańskimi kartami kredytowymi wymagają dodatkowego potwierdzenia SMS. Takie potwierdzenie natomiast wymaga zainstalowania na komputerze iluś durnych wtyczek, przeklikania się przez kilka formularzy w całości po koreańsku, by na koniec najczęściej dostać wiadomość, że nie jesteś właścicielem swojego telefonu, w związku z czym transakcja nie dojdzie do skutku, bo nie. Zaryzykowałam raz jeszcze, ale tym razem system płatności przeszedł sam siebie:

undefined

Wydaje mi się, że mogę mieć pewne pojęcie, jak wyglądał proces jego tworzenia…

2 responses to “Undefined”

  1. Jeśli Cię to pocieszy, to po takich doświadczeniach masz szansę na pracę w polskiej budżetówce 😉
    Chwilami wydaje mi się, że my nic innego nie robimy tylko produkujemy tabelki.

Leave a Reply to MchlCancel reply

Discover more from Made in Cosmos

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading